Dlaczego? Już wyjaśniam. Oglądałam ostatnio program w telewizji, gdzie panie z fundacji dla zwierząt "szukały" koni, które zostały przeznaczone na rzeź i chciały je wykupić od ich właściciela. Znalazły wiele biednych, zagłodzonych i zaniedbanych stworzeń, ale najbardziej wstrząsnęła mnie jedna historia. Człowiek zbudował zagrodę tak, aby z drogi nie było widać przebywającej w niej zwierząt. Jak się okazało, konie nie dość, że były bardzo zaniedbane, to właściciel SKRĘPOWAŁ IM NOGI SZNURKIEM, chyba żeby nie mogły się szybko poruszać. Oprócz tego owy "człowiek" na panią z fundacji wyskoczył z siekierą, zwyzywał i - delikatnie mówiąc - kazał się wynosić. Nie wiem dokładnie, jak skończyła się ta historia, ale panie z fundacji na pewno coś z tym zrobiły.
Dlaczego jeszcze nienawidzę ludzi? Są jedynymi stworzeniami, które zabijają dla własnej frajdy albo jakiejś innej chorej potrzeby, która nie jest konieczna.
Zwierzęta, które zostawiają swoich przyjaciół w lesie nie są ludźmi. Nie są nawet zwierzętami, bo zwierzęta się tak nie zachowują. Więc kim są?
Ściska mnie w sercu, gdy widzę przywiązane psy łańcuchami do bud, albo - jak ostatnio zauważyłam - do domu. W większości psy te nie mają żadnej miski z wodą ani możliwości schowania się w cieniu.
Dlaczego ludzie są tacy podli? Czy naprawdę robienie krzywdy braciom mniejszym przysparza tyle radości? Ja w tym nie widzę nic fajnego.
Jestem za tym, aby kary za znęcanie się nad zwierzętami były o wiele wyższe. Nie tylko kary pieniężne, ale również więzienie (lata odsiadki, a nie w zawieszeniu). Może to w końcu przekonałoby ludzi do godnego traktowania zwierząt. A jeśli nie, to taki człowiek powinien być sprawiedliwie potraktowany przez sąd.
Wiem, że ludzie też mają różne problemy i niektórzy pewnie zaraz mnie zganią, że przejmuję się losem zwierząt, a ludzie cierpią tyle krzywd na świecie. Los ludzi nie jest mi obojętny, ale czy jeśli interesuję się tym, aby innym stworzeniom nie działa się krzywda to jest źle? Jeśli nikt by się tym nie zajmował, to jak wyglądałby los zwierząt?